Need for speed, need for God (SENNA, reż. Asif Kapadia)

Senna

Ayrton Senna – trzykrotny mistrz świata Formuły 1, przez wielu jest uważany za najlepszego kierowcę wszech czasów. 1 maja 1994 roku na torze Imola w San Marino jego bolid wypadł z zakrętu i z prędkością ponad 200 km/h uderzył w betonową ścianę. Nieprzytomnego Sennę śmigłowcem przetransportowano do szpitala w Bolonii, gdzie zmarł kilka godzin później.

Dokument brytyjskiego reżysera Asifa Kapadii skupia się właściwie wyłącznie na startach Senny w F1. Bohaterem jest więc przede wszystkim Senna-kierowca, człowiek pokonujący własne ograniczenia, dla którego liczy się przede wszystkim zwycięstwo; zamknięty w kokpicie swojego bolidu, dążący do doskonałości. Choć rodzinne i prywatne relacje Ayrtona Senny są tu zaznaczone jedynie zdawkowo, zadziwiające jest to, że z telewizyjnych wywiadów, obszernych relacji z wyścigów i materiałów kręconych za kulisami kolejnych Grand Prix powstał portret tak bardzo osobisty. Senna to film o poszukiwaniu samego siebie i Boga..

Na pierwszy rzut oka jest to przede wszystkim bardzo dobrze opowiedziana (Kapadia po mistrzowsku połączył z sobą archiwalne nagrania), od początku do końca trzymająca w napięciu historia kierowcy sportowego, który już za życia stał się legendą, a tragiczna śmierć jedynie tę legendę umocniła. Nie trzeba jednak być fanem sportów motorowych, aby dać się bez reszty uwieść temu filmowi. Reżyser prowadzi nas przez najważniejsze momenty kariery Senny w Formule 1. Jednym z pierwszych jest zdobycie drugiego miejsca w Grand Prix Monako, gdzie podczas jazdy w deszczu Brazylijczyk dał prawdziwy pokaz swoich umiejętności (później zasłynął jako specjalista od jazdy właśnie w takich warunkach), a jednocześnie ujawnił swój niepokorny charakter – nie zatrzymał się pomimo przerwania wyścigu, minął po drodze zwycięzcę Alaina Prosta i przejechał na pełnym gazie linię mety. Prost wyrasta zresztą na głównego antagonistę Senny, a ich bezpośrednia rywalizacja w czasach, gdy obaj jeździli w zespole McLarena, szybko przerodziła się w otwarty konflikt. Miał on jednak charakter nie tylko sportowy. Jako protegowany szefostwa F1, Prost był bowiem tym, który podporządkowywał się narzuconym z góry, ale niekoniecznie uczciwym regułom, podczas gdy Senna z systemem starał się walczyć.

Nie ulega wątpliwości, że tym filmem Asif Kapadia składa trzykrotnemu mistrzowi świata należny mu hołd. Pomimo wrażenia, że postać Senny została tu wpisana w iście bohaterską narrację, to całość w niczym nie przypomina tandetnej laurki. Jeżeli już, to raczej epitafium. W dodatku, gdy przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że portret Senny, jaki wyłania się z tego dokumentu, nie jest wcale tak jednostronny, jak początkowo mogłoby się wydawać. Widać to dobrze choćby na przykładzie dwóch jego wypowiedzi, gdy najpierw głośno skrytykował zespół Williams-Renault za naszpikowane elektroniką bolidy, które stały się bezkonkurencyjne niezależnie od umiejętności kierowcy, a po pewnym czasie sam zadeklarował chęć jazdy właśnie dla tego teamu. To jednak nie wszystko. Między wierszami podniosłego tonu tej opowieści Kapadia pokazuje Sennę jako człowieka, którego nieustanna chęć rywalizacji i niezaspokojony głód zwycięstwa wpędziły w końcu w ślepy zaułek, w pułapkę, z której nie było już wyjścia. Dążenie do doskonałości stało się jego przekleństwem. I nie chodzi tu nawet o sam wypadek, do którego doszło, gdy został członkiem zespołu Williams-Renault, ale o wciąż czające się gdzieś z boku – pomimo zdobytych trzech tytułów – poczucie niespełnienia.

Film title: Senna

Ayrton Senna przed swoim ostatnim GP na torze Imola.

Ważną kwestią podnoszoną przez dokument Kapadii jest to, że dla Ayrtona Senny ściganie się miało aspekt nie tylko sportowy, ale prawie mistyczny (po zdobyciu pierwszego mistrzostwa wprost mówi o tym, że czuł obecność Boga). To również kolejny wymiar, na który reżyser otwiera swój film. W 1991 roku Senna, po przejechaniu linii mety w zwycięskim dla niego Grand Prix Brazylii, stracił przytomność i doznał skurczu mięśni. W kilku zbliżeniach jego twarzy widzimy, że wykrzywiona jest ona w grymasie ogromnego bólu. To znaczący obraz zwycięstwa okupionego wysiłkiem, który przekracza granice i możliwości ciała. Czy to oblicze męczennika, który zbliżył się do świętości? Patrząc z tej perspektywy, nieprzypadkowa wydaje się również sekwencja ujęć po śmiertelnym wypadku na torze Imola. Archiwalne telewizyjne nagrania Kapadia potrafi nasycić dodatkowymi symbolicznymi znaczeniami. Relacja lekarza, który w trakcie reanimacji poczuł, że duch opuszcza ciało Senny, a potem obraz startującego śmigłowca z nieprzytomnym kierowcą na pokładzie – to może i ryzykowna, ale ostatecznie głęboko poruszająca scena przejścia na „drugą stronę”. W ten właśnie sposób reżyser poszerza ramy sportowego dokumentu, wpisując w nie również opowieść o poszukiwaniu transcendencji.

Tekst opublikowany w czasopiśmie „EKRANY” nr 3-4/2013.

Dodaj komentarz